Do tej pory zdarzało się to tylko w koszmarach lub hollywoodzkich thrillerach. Ogromna asteroida jest na kursie kolizyjnym z Ziemią. Czy ludzkość może już wkrótce podzielić los dinozaurów?
Aby ratować świat, NASA planuje polecieć tam, gdzie dotąd był tylko Bruce Willis. Amerykańska agencja kosmiczna chce wysłać astronautę na obiekt poruszający się z prędkością ponad 48 tysięcy kilometrów na godzinę. NASA ma zamiar sprawdzić, czy jesteśmy w stanie opracować technikę pozwalającą na zepchnięcie z kursu asteroidy grożącej nam zagładą. Propozycje nie wykraczają na razie poza wstępne fazy, a statek kosmiczny potrzebny do wysłania człowieka tak daleko w kosmos istnieje tylko na papierze. Wszyscy jednak traktują sprawę śmiertelnie poważnie. Niewielka asteroida, nazwana Apophis, została już zidentyfikowana jako potencjalne zagrożenie dla Ziemi w 2036 roku.
Chris McKay z NASA Johnson Space Centre w Houston w wywiadzie dla portalu Space.com stwierdził: „Opinia publiczna podchwyciła pomysł, że NASA powinna coś zrobić w sprawie zabójczych asteroid i że powinniśmy wysyłać tam zaawansowany sprzęt. Ludzie chcą, żebyśmy opanowali sztukę radzenia sobie z asteroidami. Wysłanie tam kosmonautów i jak gdyby popchnięcie asteroidy kijem byłoby cenne z naukowego punktu widzenia, ale pokazałoby też, jak daleko sięgają obecnie ludzkie możliwości”.
Asteroida o masie miliarda ton i średnicy zaledwie 1 km przy uderzeniu w Ziemię pod kątem 45 stopni może spowodować wybuch porównywalny z eksplozją termojądrową o mocy 50 tysięcy megaton. Próba rozbicia asteroidy głowicą atomową mogłaby skończyć się rozszczepieniem jej na tysiąc mniejszych obiektów o podobnym kursie, które miałyby jeszcze czas na to, by ponownie się złączyć. Naukowcy zgadzają się zatem, że w obliczu zagrożenia najlepszym pomysłem byłoby delikatne przesunięcie asteroidy na inną, bezpieczniejszą orbitę.
„Misja załogowa na asteroidę w pobliżu Ziemi byłaby przełomem w nauce – twierdzi doktor McKay. – Można by przetestować różne opcje. Nie wiemy jeszcze wystarczająco dużo o tych ciałach niebieskich, by mieć pewność, jaka jest najlepsza strategia ich neutralizacji”.
Matt Genge, badacz kosmosu z Imperial College w Londynie obliczył, że obiekt o masie, przyspieszeniu i sile ciągu małego samochodu jest w stanie zepchnąć z kolizyjnego kursu asteroidę ważącą miliard ton w czasie zaledwie 75 dni.
Gianmarco Radice, ekspert od asteroid z Uniwersytetu w Glasgow uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wysłanie urządzenia, które wykopałoby dziurę w zagrażającym nam obiekcie. „Można umieścić na jego powierzchni coś, co wyrzucałoby materiał, dzięki czemu asteroida poleciałaby w innym kierunku”.
Lustra, światła, a nawet farby są w stanie zmienić poziom absorpcji światła i ciepła przez ciało niebieskie, co może znacząco wpłynąć na kierunek jego ruchu w ciągu około 20 lat. Mając mniej czasu na działanie, ludzkość może być zmuszona do przedsięwzięcia bardziej drastycznych środków, na przykład odpalenia potężnego ładunku wybuchowego na asteroidzie lub w jej pobliżu. Misja Deep Impact NASA z 2005 roku testowała jeszcze inną technikę – umieszczenie jakiegoś obiektu na drodze komety.
Dr Radice twierdzi, że z takimi misjami świetnie mogą sobie poradzić roboty, dzięki czemu dałoby się uniknąć drogich i ryzykownych lotów załogowych. Zeszłoroczny japoński projekt Hayabusa udowodnił, że zdalnie sterowana sonda kosmiczna może wylądować na asteroidzie.
NASA szykuje się jednak do ponownego podboju kosmosu, planując załogowe loty na Księżyc i być może także na Marsa. Dan Durda z Departamentu Badań Kosmicznych w Southwest Research Institute w Boulder w Kolorado uważa, że misja lądowania na asteroidzie byłaby dobrym testem dla nowego programu lotów Constellation, czyli planowanego przez NASA powrotu na Księżyc w stylu dawnych misji Apollo. „Błyskawiczna rozpoznawcza misja na asteroidę w pobliżu Ziemi byłaby naturalnym, wstępnym sprawdzianem umiejętności nowego pojazdu kosmicznego” – stwierdził w swojej wypowiedzi dla Space.com.
Były kosmonauta Tom Jones dodaje: „Po podróżach na Księżyc mieliśmy długą przerwę w lotach kosmicznych – zbieraliśmy doświadczenia i ulepszaliśmy technologie z myślą o misji na Marsa. Wyprawa na asteroidę mogłaby pozwolić nam wrócić w przestrzeń kosmiczną, przyspieszyć tempo całego programu, wzbudzić zainteresowanie opinii publicznej oraz zmniejszyć ryzyko związane z późniejszą misją na Marsa”.
Europa ma swoje własne projekty walki z asteroidami. Planowana misja o nazwie Don Quijote będzie składać się z dwóch statków-robotów, z których jeden ma uderzać przelatujące kawałki skał, a drugi filmować kolizje i obserwować zbaczanie asteroid z kursu.
Dawne i niedoszłe kolizje
W Laboratorium Napędów Odrzutowych NASA w Kalifornii naukowcy śledzą wszystkie „potencjalnie niebezpieczne asteroidy”, które pewnego dnia mogą wejść na kurs kolizyjny z Ziemią. Jak dotąd doliczyli się 831. Następnym „blisko” przelatującym obiektem – w odległości tylko 17 razy większej niż dystans między Słońcem a Ziemią – ma być asteroida 2004QD14, zapowiadana na 29 listopada.
Ziemia ma długą historię zderzeń z planetoidami. 35 milionów lat temu szeroka na 5 km asteroida uderzyła w rejon obecnej Chesapeake Bay w USA, pozostawiając po sobie 80-kilometrowy krater. W 1908 roku asteroida zniszczyła ogromne połacie Syberii, eksplodując z siłą tysiąc razy większą niż bomba w Hiroszimie. Teoria mówiąca o wyginięciu dinozaurów na skutek uderzenia planetoidy na obszarze Meksyku 65 milionów lat temu jest jednak kontrowersyjna – naukowcy odnaleźli bowiem w kraterze skały starsze o 300 tysięcy lat od ostatnich żyjących dinozaurów.
Kiedy we wrześniu 2000 roku asteroida QW7 przeleciała w odległości 4 milionów kilometrów od Ziemi, brytyjski parlamentarzysta z partii Liberalnych Demokratów, Lembit Opik stwierdził: „Nie jest kwestią, czy asteroida uderzy w Ziemię, pytanie brzmi: kiedy to się stanie?. Każdy z nas ma 750 razy większą szansę zginąć po uderzeniu asteroidy, niż wygrać w ten weekend na loterii”.
W styczniu 2002 roku ówczesny minister nauki David Sainsbury zapowiedział podjęcie przez rząd działań w związku z zagrożeniem ze strony pędzących planetoid. Wkrótce potem otwarto nowe centrum informacyjne z siedzibą w Leicester.