Bootydy czerwcowe są dość ciężkim rojem do przewidywania jego aktywności. W tym roku sam moment aktywności będzie dość trudny do obserwacji z naszych rejonów geograficznych.
27 czerwca 1998 roku, obserwatorzy z północnej półkuli zostali zaskoczeni meteorami wylatującymi z konstelacji Wolarza (Bootes). Niektórzy widzieli nawet do 100 meteorów na godzinę podczas trwania 7 godzinnego „wybuchu” ich aktywności. Taki przypadek nie był odosobniony: w latach 1916, 1921 i 1927 astronomowie i miłośnicy astronomii też mieli możliwość obserwacji tego ciekawego roju – Botyd Czerwcowych.
W 1996 roku macierzysta kometa 7P/Pons-Winnecke przeszła przez peryhelium co mogło być powodem do takiego nagłego wzrostu aktywności tego roju meteorów. Przed 1998 rokiem zanotowano tylko trzy podobne przypadki wybuchu: w 1916, nie do końca potwierdzony w 1921 i w 1927 roku. Trudno stwierdzić, co było powodem braku aktywności w latach 1928–1997. Najprawdopodobniej pozostawiony przez kometę strumień materii nie znalazł się dostatecznie blisko orbity Ziemi.
Bootydy czerwcowe nie potwierdzają jednak tej reguły i przez to są rojem mocno nieprzewidywalnym.
Pomimo tego naukowcy starają się zrozumieć zachowanie roju i modelować jego aktywność. Zrobił to Jeremie Vaubaillon z Institut de Mecanique Celeste et de Calcul des Ephemerides, który skonstruował model materii wyrzuconej z komety 7P/Pons-Winnecke podczas przejść przez peryhelium w latach 1796-2002.
Botydy zazwyczaj możemy obserwować od 25 czerwca do 2 lipca. W tym roku maksimum aktywności przewidywane jest 27 czerwca w godzinach 5-11 UT. Niestety nie jest to czas korzystny dla obserwatorów w Polsce, ale na pewno warto wyjść na obserwacje w drugiej połowie nocy z 26 na 27 czerwca.
Tym bardziej, że Bootydy wchodzą w naszą atmosferę z prędkością 14 km/s, a więc są jednymi z najwolniejszych, a przez to najbardziej efektownych zjawisk meteorowych.
AX